Kryzys? Wiosenne przesilenie? A może pogarszająca się depresja?
NIe wiem jak zdefiniować co się ze mną dzieje. Jedyna aktywność na którą mam siłę to... leżenie i jedzenie. Najchętniej zamknęłabym się w ciemnym, czarnym pokoju z zapasem lodów i czerwonego wina , a następnie zerwała kontakt ze światem (na tydzień? miesiąc?.. na zawsze?).
Coraz gorzej przechodzę noce. Wczoraj dwa razy brałam prysznic i zmieniałam piżamę. Nie, nie mam białaczki, chłoniaka, cukrzycy, nadczynności tarczycy ani klimakterium... to musi być czynnik psychiczny. Tylko jak go zlikwidować, skoro biorę już końskie dawki antydepresantów, a neuroleptyki nie wchodzą w grę, bo muszę mieć zdolność koncentracji, nauki, myślenia logicznego?
Jestem zerem. Wielką bladą galaretą rozlewającą się na wszystki strony, zdolną pochłonąć dosłownie każde ilości jedzenia....
Współczuję, ale dziewczyny mają rację. Życie to walka do której trzeba się zmusić. Zapewne i tak dużo robisz, chociaż z tego co napisałas nie masz ochoty. Może spróbuj to uprościć? Na początek nie pogarszac swojego stanu? Pozdrawiam, trzymaj się cieplutko.
OdpowiedzUsuńSpróbuj wyznaczać sobie cele. Małe cele, rzucanie się od razu na głęboką wodę powoduje ,że lądujemy na dnie jak kamień. Małymi krokami do mety ;) powodzenia
OdpowiedzUsuńLaRose chciałam odpisać na Twój komentarz i przez przypadek go usunęłam - strasznie mi wstyd :(
OdpowiedzUsuńJaki jest adres Twojego nowego bloga (przez Twój profil nie mogę się na niego dostać)??
La rose pisze teraz tu:
Usuńhttp://la-rose-krzyczy.blogspot.com/
Robię to samo. Czuję się tak samo. Nie umiem sobie pomóc, nie umiem i Tobie nic doradzić. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za ten komentarz na moim blogu. Tak jak Ty nie jesteś w stanie pomóc mi, tak ja chyba nie jestem w stanie pomóc Tobie. Trudno wyjść dwóm osobom z jednego głębokiego dołka bez "drabiny" z zewnątrz, z góry, prawda? Plusem (a może raczej "plusem") jest fakt, że ani Ty, ani ja nie jesteśmy w tym same. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuń