wtorek, 3 maja 2016

Porażek pasma nieprzerwane

Wstyd przychodzić po raz kolejnym z tym samym komunikatem - nie daję sobie rady.
Lenistwo, obżarstwo i opilstwo przejęły pieczę nad moim życiem.
Odstawiam zrobienie ze sobą porządku na bliżej nieokreślone kiedyś.
Sesja zbliża się wielkimi krokami.
A przecież do końca roku miało być tyyyyle czasu, na tym etapie miałam być już w połowie nauki na 3 najważniejsze egzaminy.
A ja nawet nie umiem się zmusić do uporządkowania materiałów.
Zamiast czytania, powtarzania, podkreślania, notowania, konsultowania wiedzy, wybieram sen, lody, czekoladę i piwo.

Upadam najniżej w historii. Jem-śpię-jem-śpię-jem-śpię-pijęjemjemjemjem-śpię.
Nienawidzę siebie  kadą sekundą co raz bardziej.
Każdy gryz usprawiedliwiam jako ten ostatni.
Każdą ucztę przedłużam z myślą "bo przez następny tydzzień/miesiąc/rok nie tknę nic podobnego"
By za chwilę ubzdurać sobie, że zasługuję na kolejną drożdzówkę, pizzę, cydr.
By za moment dać się omamić promocji, nowości, dostępności.
Bo przecież to dla ludzi...
Bo przecież jeszcze mnie stać...

Co musi się stać bym wreszcie się ocknęła i wróciła do swojej normalnej, uporządkowanej formy?
Czemu aż tak brakuje mi cenzora moich postępowań?
Czemu bez świadomości "jak ja to Jej wytłumaczę" nie umiem powstrzymywać się od popełniania głupstw?
Czemu bez realnej groźby, że będzie na mnie zła, lub co gorsza niezadowolona nie umiem zmobilizować się do niczego?

Czyżby uczynienie Jej dumną z moich osiągnięć na prawdę stanowiło moje życiowe dążenie?
Czy rzeczywiście Jej śmierć zabrała mi nie tylko matkę, ale także ogromną część własnej osobowości i sens istnienia ?

Czuję się zerem .

6 komentarzy:

  1. Przykro mi to wszystko czytać. Nie wiem, co mogłabym Ci napisać, by podniosło Cię to na duchu, byś wreszcie wstała i powiedziała sobie, że od teraz będziesz żyła pełnią życia, że będziesz się realizowała, a każdy kolejny dzień będzie coraz lepszy. Naprawdę nie wiem, jak mogłabym Ci pomóc, a bardzo bym chciała.

    Nie jestem też pewna co znaczy dla Ciebie "normalna, uporządkowana forma". Mam nadzieję, że masz na myśli czas, kiedy jesz normalnie, uczysz się, jesteś radośniejsza, chce Ci żyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po nocy zawsze nastaje świt. Po porażce zawsze jest sukces. Wierzę, że się podniesiesz i wierzę, że już wkrótce. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam prowadzenie Dietownika, ustalenie sobie diety (najlepiej z kimś, kto będzie Cię motywował i wspierał) i pozytywne nastawienie. Obierz sobie może cel ile chcesz schudnąć do wakacji? :)

    Trzymaj się chudo, obserwuję, więc w razie czego Cię opieprzę :P

    Zapraszam do mnie:
    http://sweet-hungry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co mogłabym Ci napisać. Jak pocieszyć kogoś, kto już tyle lat żyje z chorobą? Czy Ty jeszcze widzisz dla siebie wyjście z tej pułapki zaburzeń, czy chcesz widzieć to wyjście i czy chcesz zawalczyć o siebie?
    Myślałaś nad terapią może?

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobrze Cię rozumiem, Kochana. Jestem na podobnym etapie. Nie poddawaj się Słonko, walcz o siebie.

    OdpowiedzUsuń