poniedziałek, 13 czerwca 2016

i nienawidzę siebie

patrzę na te drobne, wychudzone istotki liczące każdy gram truskawek, każdy łyk herbaty..
drżące z zimna w środku lata,
kanciastymi kości obijające się o rozgrzane słońcem ławki,
patrzę na nie, które by dać sobie szansę na przyszłość muszą jedzenie oswoić
polubić, zapoznać, zaakceptować....

I wspominam te piękne czasy gdy byłam jedną z nich...
Gdy miałam prawo jeść co chcę...
Gdy wymagano bym jadła jak najmniej zdrowo i jak najsmaczniej, byle jak najwięcej....

Bo teraz choć jem, to wiem, że to luksus, którego nie powinnam dostąpić.
Że każdy kęs sera, czekolady, każda łyżka lodów, deserów, każdy łyk cydru czy mleka będą okupione łzami w te nadchodzące nieszczęsne poranki, gdy kolejne plany pokrzyżuje niedopięty guzik, niedosunięty zasuwacz, pękająca w szwach bluzka...

I chcę znów czuć chłód mimo upału, twardą kość zamiast miękkości pośladka, łączenie żeber z mostkiem zamiast ponętnych piersi...
 Chcę znów być obiektem troski...

Nie tą która "wyrosła", "wykaraskała się", "podźwignęła to wszystko"...
Nie tą "niezłomną", "zbyt pracowitą", "przesadnie poukładaną"...

Bo dalej jestem tą maleńką istotną, która by żyć potrzebuje podmuchów ciepłego powietrza, bo sama z siebie sinieje i zamiera w bezruchu....

4 komentarze:

  1. Żeby chcieć to nie jest wystarczająco, trzeba robić coś w tym kierunku...Jeżeli tak za tym tęsknisz, na pewno się zmożesz i będziesz starała się do tego wrócić, tlyko zastanów się czy tak na prawdę za tym wszystkim tęsknisz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że mimo iż jesteś już dorosła, to nadal powinnaś być obiektem troski. Bez względu na Twój stan psychiczny i fizyczny - bo po prostu każdy człowiek powinien mieć kogoś, kto by się o niego troszczył. I chudość nie ma tu nic do rzeczy.
    Wiem, że może tego w sobie nie lubisz, ale jesteś bardzo silną kobietą, skoro dałaś radę anoreksji sama. Może zmień na chwilę nastawienie i pomyśl - skoro dałaś radę z tym, to czemu miałabyś nie dać z obecnym problemem? Może nie czujesz się niezłomną, ale ludzie nazywają Cię tak nie bez powodu. Użyj tego w dobrym celu, zamiast się za to przeklinać.
    Tulę ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Może trzeba przeciwnie. Wszystko sie tu kręci wokół tego, że jedzenie trzeba znienawidzić, odstawić, ze jest wrogiem, ale przecież trudniej walczyć z tym czego się nie zna.
    Przykładowo masz przyjaciela i obcą osobę, kogo pokonasz szybciej kiedy zajdzie Ci za skórę, myślę, że osobę o której wiesz więcej, znasz ją, wiesz jak postępować z nią, na czym ją złapać.
    Podobnie może być z jedzeniem, może nie trzeba sie go bać tylko okazywać odwagę i mówić, że wiesz czego chcesz więc jedzenie Ci nie przeszkodzi, że jesteś ponad to. Chyba sama spróbuję się tego nauczyć.

    Rozumiem, że masz ostatnio chwile, dość długą na pewno chwilę zwątpienia w to co powinnaś robić i jak żyć, zdrowo czy wrócić do tego co było. Czy jest po co sie cofać? Niby kusi, ale warto? Możliwe, że za jakiś czas znów znajdziesz się w takiej sytuacji, jeśli teraz się cofniesz, a może już się nie uda...
    Spróbuj pożyć swoim życiem, znajdź sobie coś nowego, ale zrób coś głupiego, co zdarza się tylko na filmach, coś co na troche zapamietasz i będziesz się z tego śmiać, niech coś innego zajmie twoje myśli, choć na chwilę.
    Powodzenia! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutne jest to co piszesz. Myślę, że masz race - tu o bycie obiektem troski chodzi. Chcemy doprowadzić ciało do stanu, w jakim jest dusza i chcemy, zeby ktoś to zobaczył.
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń